czwartek, 6 marca 2025

,,Czerwone teczki - kara śmierci, zielone - wszystko inne''

 ,,Był ranek. Pułkownika, który podpisywał zgody na widzenie nie było. Siadłam więc i czekałam na niego, a tymczasem sekretarki, młode dziewczyny, krzątały się wśród akt. Czerwone teczki - kara śmierci, zielone - wszystko inne. Biorą te czerwone teczki i jedna z nich czyta nazwisko: Dekutowski Hieronim. Jakie śmieszne imię - mówi. A mnie serce zamarło - wiem, co znaczy czerwona teczka (...) Jak się okazało, tego właśnie dnia, 7 - go marca 1949 roku rozstrzelano na Mokotowie siedmiu wspaniałych ludzi, towarzyscy broni Władka''

Tego dnia komuniści oprócz Hieronima Dekutowskiego ,,Zapory'' zamordowali sześciu jego podkomendnych: Stanisława Łukasika ,,Rysia'', Romana Grońskiego ,,Żbika'', Edmunda Tudruja ,,Mundka'', Jerzego Miatkowskiego ,,Zawadę'', Tadeusza Pelaka ,,Junaka'' i Arkadiusza Wasilewskiego ,,Białego''. Tylko Władysławowi Sile-Nowickiemu, ich przełożonemu po linii politycznej i sądzonemu razem z nimi zamieniono, dzięki koneksjom rodzinnym, karę śmierci na wyrok dożywotniego pozbawienia wolności 

,,Amnestia jest dla złodziei, a my jesteśmy Wojsko Polskie'' - mimo takich słów Hieronim Dekutowski zdawał sobie sprawę, że ta amnestia może być szansą na przeżycie; dla niego na pewno nie, ale już dla jego żołnierzy mogła stanowić szansę na wyjście z konspiracji i próbę ułożenia sobie życia w nowej (anty) rzeczywistości. Pertraktacje prowadzone przez Władysława Siłę-Nowickiego ,,Stefana'' inspektora Inspektoratu WiN Lublin, por. Konrada Bartoszewskiego ,,Wira'' zastępcę komendanta Okręgu oraz samego ,,Zaporę'' z szefem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie mjr Janem Tatajem i w Warszawie z dyrektorem I Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Romanem Romnkowskim a także z komendantem głównym Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego płk Hańskim doprowadziły do ujawnienia władz Okręgu w dniu 22 marca 1947 roku a także zdecydowanej większości członków WiN (np. ze zgrupowania ,,Zapory'' ujawnił się wówczas oddziały ,,Jadzinka'' i ,,Samotnego'') przed komisjami amnestyjnymi. 

Na Lubelszczyźnie według danych WUBP w Lublinie ujawniło się 13 755 osób co stanowiło 50-70% członków WiN w różnych Okręgach (dane za: R. Wnuk, Lubelski Okręg AK, DSZ i WiN 1944-1947). Nie ujawniła się, z wiadomych względów, grupa najaktywniejszych partyzantów z ,,Zaporą'', ,,Żelaznym'' czy ,,Uskokiem'' ale o dalszej walce nie było już mowy - chodziło jedynie o przetrwanie. 

W maju 1947 roku ,,Stefan'' i ,,Zapora'' przeprowadzają rozmowy z płk Julią Brystygierową  i z generałem Rąbkowskim z UB. Dotyczą one problemów z ujawnianiem pozostałych oddziałów. Poruszono także sprawę aresztowanych. Na kolejnym spotkaniu ,,Stefan'' przekazał stanowisko podziemia, że dalsze ujawnienia będą przeprowadzane wówczas gdy zostaną zwolnieni Marian Gołębiowski ,,Ster'', Jan Szatyński, Franciszek Abraszewski i Roman Jezior. ,,Zapora'' za zwolnienie tych ludzi obiecał ujawnienie całego swojego oddziału. Jednak władze stały na stanowisku, że zwolnienie tych ludzi jest niemożliwe. 

Wobec fiaska rozmów podjęto decyzję o ucieczce z kraju. Pomysłodawcą ucieczki był - zwolniony z więzienia na Zamku Lubelskim w czerwcu  - Franciszek Abraszewski. Według protokołów przesłuchań Hieronima Dekutowskiego Abraszewski powoływał się na na nową organizację, w której imieniu występował i przekazywał, że zagrożeni aresztowaniem muszą usunąć się z terenu. ,,Zaporę'' miał również do tego nakłaniać jego były zwierzchnik, ujawniony już, Władysław Siła-Nowicki. 

16 września 1947 roku na punkcie kontaktowym w Nysie zostali zatrzymani Hieronim Dekutowski ,,Zapora'', Roman Groński ,,Żbik'', Stanisław Łukasik ,,Ryś'', Jerzy Miatkowski ,,Zawada'', Władysław Nowicki ,,Stefan'', Tadeusz Pelak ,,Junak'', Edmund Tudruj ,,Mundek'' oraz Arkadiusz Wasilewski ,,Biały''. 

Czy Abraszewski był prowokatorem czy też dał się rozegrać MBP dziś trudno orzec, bardzo możliwe że idący 7 marca 1949 roku na śmierć partyzanci aż do końca tak o nim myśleli. Sam Władysław Siła-Nowicki, jedyny z grupy, któremu zamieniono wyrok śmierci, pisał we wspomnieniach o Abraszewskim jako o zdrajcy. Zresztą sam ,,Stefan'' był oskarżany o to, że wydał ,,Zaporę'' - rozchodziło tu się o wspomnianą wyżej zamianę wyroku. Ale to zupełnie inna historia: za nim wstawił się ambasador radziecki nakłaniany do tego przez Aldonę Dzierżyńską - rodzoną siostrę Feliksa Dzierżyńskiego (kartą przetargową miały być listy Dzierżyńskiego pisane do siostry z carskiego zesłania). Na koniec trzeba dodać, że do rozpracowania zgrupowania majora ,,Zapory'' bezpieka zaangażowała ponad sześćdziesiąt tajnych współpracowników. Jednym z nich był agent ,,Iskra'' - kapitan Stanisław Wnuk ,,Opal'' przez jakiś czas zastępca ,,Zapory''. Do dziś nie wiadomo kto i w jakim stopniu przyczynił się do zatrzymania 
usiłujących wydostać się z kraju partyzantów. Całkiem prawdopodobna wydaje się wersja ze zorganizowaną przez MBP prowokacją: powstaje nowa organizacja która ma kierować z Zachodu dalszymi walkami w kraju - czy operacja ,,Cezary'' albo równolegle prowadzone z nią gry operacyjne prowadzące do rozbicia wileńskiej konspiracji na Pomorzu nie opierały się na podobnych założeniach? Organizowanie prowokacji dawało bezpieczeństwu jeszcze jeden argument na przyszłość: wprowadzało w środowisko już byłych partyzantów zmierzenie się z problemem kto zdradził. A wzajemne kłótnie służyły do świetnego ich rozgrywania (Przecież środowiska kombatanckie były inwigilowane co najmniej do lat 70. - kiedy to przed bezpieką stanęły poważniejsze problemy) 

Czytając relacje ,,zaporczyków'' dotyczące tych wydarzeń uderza przede wszystkim to jak wielu z nich ta próba ucieczki wydawała się szemranym przedsięwzięciem, z którego trzeba było zrezygnować i jak tego nie potrafili zauważyć ci, którzy tą ucieczkę zorganizowali: Franciszek Abraszewski i Władysław Siła-Nowicki (bo przede wszystkim do nich odnoszą się oskarżenia) a także dlaczego sam ,,Zapora'' nie wyczuł w tym wszystkim podstępu. Jasne, że są to relacje pisane w większości czterdzieści i więcej lat po tych wydarzeniach, z wiedzą jak to wszystko się skończyło. Ale jest jeszcze druga strona. Aleksander Głowacki ,,Wisła'' wspominał: ,,Otaczane tajemnicą kontakty Siły-Nowickiego i <Zapory> z <Borutą> doprowadziły w niedługim czasie do tragicznego w skutkach finału. Wtedy okazało się jaką rolę odegrał w nich <Boruta>, budzący zaufanie, jakim zarówno <Stefan> jak i <Zapora> go darzyli, wierząc, że przygotowuje on im bezpieczny wyjazd z kraju wraz z sześcioma jeszcze nieujawnionymi ludźmi. W moim odczuciu zaufanie to nie było bezpodstawne, ponieważ <Stefan> i <Zapora> znali <Borutę> z najlepszej strony z czasów okupacji niemieckiej''. 
I w innym miejscu: ,,<Zapora> na pewno nie miał zamiaru pozostawać w lesie i zależało mu na wyprowadzeniu stamtąd ludzi. Zgodziliśmy się przecież na rozmowy z resortem bezpieczeństwa jeszcze w lutym 1947 roku. (...) Dlatego przedostanie się za granicę - na Zachód - stało się celem jego dążeń w owym czasie'' - to właśnie połączenie tych dwóch rzeczy: zaufania do bliskich, wieloletnich współpracowników i chęć uratowania nie tyle siebie co swoich ludzi mogło doprowadzić do osłabienia czujności konspiratorów czego efektem był tragiczny finał. I to nie jest tak, że ktoś z nich zdradził - prawdopodobniejsze wydaje się, że była to intryga zorganizowana przez MBP a Abraszewski czy Siła-Nowicki nie mieli o niej żadnego pojęcie będąc mimowolnymi uczestnikami rozgrywającej się tragedii (przekazanie przez ,,Borutę'' fałszywych dokumentów ,,Stefanowi'' a później reszcie grupy urasta tutaj do pocałunku śmierci)

Echa tego rozgrywania odbijają się nawet w czasach obecnych - już długo po upadku systemu komunistycznego - przecież w 2002 roku zakończył się proces dotyczący książki Ewy Kurek ,,Zaporczycy'', gdzie potomkowie Siły-Nowickiego pozwali autorkę o to, że w książkach (chodzi także o zbiór relacji żołnierzy ,,Zapory'' - co wydaje się jeszcze bardziej absurdalne) pomówiła Władysława Siłę-Nowickiego. Książki na mocy wyroków sądowych zostały ocenzurowane, sąd nakazał usunięcie pewnych fragmentów tekstu.

W procesie, który odbył się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w dniach 3 - 15 listopada 1948 sędzia Józef Badecki skazał wszystkich na karę śmierci. Jak wspomniałem wyżej zamieniono ją tylko jednemu z nich - Władysławowi Sile-Nowickiemu na dożywotnie więzienie.

7 marca 1949 roku około godziny 19 w więzieniu na Rakowieckiej pluton egzekucyjny dowodzony przez starszego sierżanta Piotra Śmietańskiego strzałem w tył głowy zamordował Hieronima Dekutowskiego ,,Zaporę'' i jego sześciu podkomendnych. Ciała zamordowanych wywieziono na Powązki i wrzucono do dołu na kwaterze ,,Ł''.

Latem 2012 roku zespół kierowany przez Krzysztofa Szwagrzyka w czasie prac ekshumacyjnych na Łączce odnalazł ciała zamordowanych w 1949 roku żołnierzy. Zostali pochowani w Panteonie - Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz